wtorek, 1 marca 2016

ROBIENIE KRYSZTAŁKÓW Z SOLI

Robienie kryształków z soli pamiętam jeszcze z dzieciństwa - sztandarowe doświadczenie robione w podstawówce. Nas do tego pomysłu natchnęła wycieczka do Kopalni Soli w Wieliczce. Tam, na placu zabaw stoi wielka drewniana beka z solanką, a w niej konstrukcja przypominająca dziecinne doświadczenie, tylko w ogromnej skali. Na nas zrobiło to ogromne wrażenie. Natychmiast padło życzenie: "Chciałbym mieć coś takiego na biurku!". Życzenie więc stało się rozkazem, a zarazem pretekstem do świetnej zabawy, obserwacji i co by nie powiedzieć - nauki. Wieliczkowe arcydzieło wyglądało tak :









My postanowiliśmy odtworzyć to trochę w mniej skali . Co jest potrzebne?

- szklanka / słoik
- ciepła woda
- dużo soli :)
- gruba nić / sznurek
- patyczek / ołówek / kredka (my użyliśmy bambusa)
- mały kamyk / polecamy mały, ciężki koralik
- nożyczki
- łyżeczka




Ucinamy kawałek sznurka / nici - tak żeby po zawiązaniu do patyczka i przyczepieniu na drugim końcu obciążnika koniec prawie dotykał dna. Z własnego doświadczenia wiemy, że dobrze jak nić / sznurek jest w miarę gruba. Jedną lub kilka nitek przywiązujemy do patyczka (ilość zależy już tylko od naszej cierpliwości do wiązania, no i długości patyka, ale pamiętajmy że kryształki muszą mieć miejsce żeby się budować i być łatwe do obserwacji). Do drugiego końca nici przywiązujemy obciążnik - może być kamyk, ale my polecamy dość ciężki koralik, bo łatwiej go będzie przywiązać. My nic nie mieliśmy pod ręką i użyliśmy plastikowych koralików, jednak nie był to dobry wybór, ponieważ słona woda wypychała je do góry.







Napełniamy szklankę / słoik do 3/4 objętości bardzo ciepłą wodą i rozpuszczamy w niej łyżkę soli. Sól dosypujemy tak długo, aż już nie będzie się chciała rozpuszczać i jej niewielka ilość osiądzie na dnie. Taki roztwór nazywamy roztworem nasyconym.

Do przygotowanej solanki wkładamy nitki, a patyczek opieramy na brzegu szklanki. Całość stawiamy w dość ciepłym i w dość nasłonecznionym miejscu. U nas konstrukcje znalazły miejsce na parapecie obok kaloryfera. Jeden słoik stał bliżej źródła ciepła, drugi - odrobinę dalej. Zdjęcie wyszło nam trochę "niewyjściowe", ponieważ szklanki troszkę się ubrudziły podczas eksperymentowania :)



I jak to w życiu bywa - zapomnieliśmy o naszej hodowli. Przypomniało nam się po 4 dniach.  Okazało się, że wyrosły nam już całkiem dorodne kryształki. W słoiku który stał bliżej kaloryfera (na zdjęciu po prawej), urosło ich zdecydowanie więcej. A wiecie dlaczego ?



Roztwór jaki przyrządziliśmy pierwszego dnia to roztwór nasycony, czyli taki, w którym już więcej soli nie rozpuścilibyśmy. W otworzonych słoikach / szklankach woda paruje (czyli jej objętość się zmniejsza), natomiast ilość soli pozostaje taka sama. Część soli wytrąca się więc i zamienia w kryształki. Na naszych konstrukcjach kryształki rosły zarówno na nitce jak i delikatnie na ściankach naczynia. Woda z solą wsiąka  w nitkę, skąd odparowuje i zostają same kryształy. Słoik który stał bliżej kaloryfera miał dostarczoną większą ilość ciepła, co spowodowało szybsze parowanie i obfitszą hodowlę.






Zostawiamy naszą hodowlę do dalszego wzrostu, a w planach mamy kolejne eksperymenty - tym razem tworzenie kolorowych kryształków :)

Zapraszamy do zabawy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz